wtorek, 30 maja 2017

Zalegalizować medyczną marihuanę!

Nie ma najmniejszych wątpliwości - narkotyki szkodzą. Wszystkie! Są jednak i takie, które - sądząc po rezultatach badań naukowych - mogą dawać oprócz działania destrukcyjnego efekty dokładnie odwrotne.

Jednym z nich jest narkotyk produkowany z konopi indyjskiej - tzw. marihuana. Narkotyk ten doczekał się przeróżnych określeń używanych przede wszystkim w środowiskach młodzieżowych. Mamy więc "trawkę" , "gandzię", "grass", "Mary Jane" , "zioło" i inne.

Marihuana jest tzw. narkotykiem "miękkim" . Istnieje bowiem podział na narkotyki miękkie i twarde, ale mi osobiście taki podział nie do końca się podoba. Nie widzę sensu takiego podziału, ale o tym później.

Nie będę się tu rozwodził nad tematem oczywistej szkodliwości narkotyków. Nie po to stworzyłem ten post. Kilka dni temu na fakt.pl przeczytałem  poruszający artykuł, który zainspirował mnie do przyjrzenia się bliżej problemowi legalizacji medycznej marihuany.

"Testament" Kality.
Żona posła Tomasza Kality - rzecznika SLD - opisuje w artykule na łamach fakt.pl starania swojego męża o legalizację medycznej marihuany. Kalita od wielu miesięcy toczył nierówną walkę ze złośliwą odmianą guza mózgu. Poseł SLD pomimo choroby aktywnie działał w kierunku legalizacji tego narkotyku w celach medycznych. Do samego końca , dopóki starczyło mu sił.
Tomasz Kalita
(Nieżyjący już poseł - Tomasz Kalita)
Spotykał się z politykami, którzy chętnie robili sobie z nim zdjęcia , w zamian za obietnicę wspierania legalizacji marihuany. Jednym z polityków robiących sobie zdjęcia z Kalitą był obecny prezydent - pan Andrzej Duda.
Żona Tomasza Kality zwraca uwagę, że Duda podczas spotkania z jej mężem obiecał, że on sam jak i jego ugrupowanie z pewnością zajmą się tym problemem. Prezydent stwierdził podobno podczas rozmowy, że nie widzi powodu by medyczna marihuana była nielegalna. To dawało Tomaszowi Kalicie i jego żonie nadzieję.  Na prezydencie Andrzeju Dudzie ciąży więc swoisty "testament" Tomasza Kality , którego treść - jak nakazuje przynajmniej przyzwoitość - powinna być choć raz poruszona w sejmowych ławach...

Owszem, ta sprawa pojawia się się w sejmie co jakiś czas,ale zaraz potem jest "zamiatana pod dywan". Nigdy nie doprowadzono tej sprawy do końca. Głównym przeciwnikiem wprowadzenia tzw. Ustawy Kality jest rządzące ugrupowanie -  Prawo i Sprawiedliwość (partia, z której wywodzi się Andrzej Duda).  Głównymi zwolennikami spośród ugrupowań zasiadających w ławach sejmowych jest Kukiz'15.

anna kalita
(Anna Kalita - wdowa po Tomaszu Kalicie.)
Anna Kalita - żona posła Kality uważa, że Prawo i Sprawiedliwość nie chce zalegalizować medycznej marihuany z powodów politycznych. Twierdzi, że PiS obawia się utraty części swojego stałego - bardzo konserwatywnego elektoratu, który może uznać legalizację marihuany za "ukłon w stronę ćpunów". Jestem skłonny zgodzić się z panią Kalitą, uważam, że faktycznie jest to jedna z głównych przyczyn takiego stanu rzeczy.

Co na ten temat mówi nauka?

Z badań naukowych wynika oczywiście, że narkotyki szkodzą, uzależniają i przedawkowane - zabijają.
Co do marihuany medycznej  - przeszukałem zasoby internetu, żeby zasięgnąć trochę wiedzy na ten temat. Na początek należałoby właściwie wyjaśnić różnicę między marihuaną medyczną, a zwykłą marihuaną. Różnica polega głównie w jej zastosowaniu. Tą pierwszą stosujemy w celach leczniczych, by uśmierzyć ból, lub załagodzić skutki jakiejś choroby, które bez zastosowania tego specyfiku byłyby nie do zniesienia. Kolejna różnica jest taka, że marihuana medyczna może (lecz nie musi) zawierać mniej substancji psychoaktywnych (THC) powodujących tzw. "haj". Pomimo śladowej ilości THC w tego rodzaju marihuanie działa ona nadal leczniczo, bo zawiera wiele innych związków chemicznych tzw. kanabidioli (CBD). Powszechnie wiadomo też, że marihuana, nawet stosowana rekreacyjnie nie zabija. Nie odnotowano jak dotąd żadnego przypadku śmierci po spożyciu tej używki, w przeciwieństwie do używek takich jak np. alkohol, gdzie śmiertelność jest bardzo wysoka.

Jak i co leczy marihuana?

Naukowcy spierają się do tej pory o jej skuteczność a przede wszystkim o to czy używki tej nie można by po prostu zastąpić innymi legalnymi specyfikami. Jest przecież powszechnie stosowana morfina. Tylko, że stosowanie morfiny ma swoje skutki uboczne. Przykłady kilku z nich: migreny, mdłości, zmiany skórne, wymioty, skrócony oddech. Stosując marihuanę nie narażamy chorego na te skutki uboczne.
Medyczna marihuana to nie panaceum na wszystko, ale ciężko chorym pacjentom - tam gdzie jej używanie jest legalne - pomaga uśmierzyć ból, łagodzi mdłości i wymioty (naukowcy przeciwni temu specyfikowi twierdzą jednak, że je wywołuje przy regularnym używaniu!).
Działanie uśmierzające chroniczny ból to główny argument za jej legalizacją.
Niektóre badania wskazują także na skuteczne łagodzenie skutków zespołu stresu pourazowego.


Podsumowując.

Wątpię by medyczna marihuana została kiedykolwiek w Polsce zalegalizowana. Jednak doszły mnie słuchy (niesprawdzone informacje) , że niedawno wypowiedział się na ten temat Jarosław Kaczyński i , że był przychylny pomysłowi legalizacji. Tak czy inaczej prezydent Andrzej Duda powinien przynajmniej spróbować zająć się tą sprawą, ale cóż... to tylko Andrzej Duda.

Czy medyczna marihuana powinna być legalna? A może sądzisz, że wszystkie narkotyki powinne być legalne, bo w końcu każdy powinien mieć prawo wyboru i prawo do własnych decyzji? Zostawcie swoje opinie w komentarzu.


czwartek, 25 maja 2017

Uchodźcy w Polsce?! Sondaż... - Notka espresso.

(Syryjka - ofiara wojny w Syrii) źródło: newseek.pl
Notka "inspirowana" ostatnimi wydarzeniami na koncercie w Manchesterze.

Fakty są takie , że tam gdzie są muzułmańscy fanatycy tam są też zamachy. Fakty są również takie, że bardzo mała cześć ataków terrorystycznych dokonywana jest przez uchodźców. Większość uchodźców to jednak muzułmanie. Przeciwnicy przyjmowania uchodźców w Polsce argumentują więc, że Polska wolna jest od zamachów właśnie dlatego, że nie ma w niej uchodźców a także liczba muzułmanów mieszkających w Polsce jest bardzo mała.

W związku z tym interesuje mnie odpowiedź na 2 pytania, które zadałem Wam w sondażu w prawym panelu.


Pytania brzmią: 

 1) Czy Twoim zdaniem jeśli Polska otworzy swoje granice dla muzułmańskich uchodźców, to po jakimś czasie zacznie w Polsce dochodzić do zamachów terrorystycznych?

2) Czy Polska powinna przyjmować uchodźców z Syrii? 

Szczególnie interesuje mnie szczera odpowiedź na pierwsze pytanie. Zapraszam także do dyskusji na ten temat w komentarzach pod notką. Miłego weekendu.

Notka-espresso to specjalny rodzaj notki, pisanej przeze mnie w pośpiechu, "na kolanie", z braku czasu na stworzenie dłuższego posta. Najczęściej dotyczy spraw ważnych, o których warto podyskutować przy porannej kawie ;)


sobota, 13 maja 2017

Dwa marsze - dwie Polski

29 kwietnia i 6 maja ulicami Warszawy przemaszerowały dwie Polski.

Pierwsza - ta, której mieszkańcy domagają się prawdziwej wolności, bezpieczeństwa, większego prestiżu w Europie. Rządu, który godnie reprezentowałby ich interesy w kraju i za granicą.
Oraz druga - ta, w której mieszkańcy pragną... dokładnie tego samego.

Dlaczego te dwie Polski nie idą razem?

Otóż,te "dwie Polski" reprezentowane są przez dwie zupełnie odmienne grupy ludzi. Zupełnie inaczej postrzegają oni wolność, bezpieczeństwo, niezależność. Mają także całkowicie inne podejście do spraw takich jak honor czy odwaga. I właśnie to różni ich aż tak, że razem iść nie mogą, choć pewnie gdzieś tam w głębi duszy bardzo by tego chcieli.

Wszystkim tym maszerującym ludziom chodzi przecież tak naprawdę o jedno - przyszłość ich kraju.

Obie grupy przekonane są , że to one mają rację, że tylko postępując na ich sposób zapewnią Polsce godną przyszłość. Żadnej z tych grup nie przyjdzie do głowy, że może się mylić , że od zawsze się myliła i czas przyznać się do błędu i zweryfikować swoje poglądy.

Grupa pierwsza...

...maszeruje dostojnie, powoli i ponuro. Ubrani w czerń, ze sztandarami w rękach. Na ramieniu wyszyty - jakby dziwnie znajomy symbol. Mi osobiście kojarzy się on z siłą, odwagą i honorem ( i pewnie tak też ma się kojarzyć), ale także z innym symbolem, z którym mój kraj miał już wiele lat temu do czynienia. I nie jest to niestety skojarzenie pozytywne.

(Ach, te kąty proste na opaskach...)
 Falanga właśnie tak mi się kojarzy, szczególnie gdy widzę ją wyszytą na opaskach maszerujących ludzi ubranych w czerń. Idą wykrzykując w miasto swoje ideowe hasła. Mają być łysi i bez karków, bo tak przecież głosi stereotyp. Łyse, nabuzowane nienawiścią osiłki? Nic bardziej mylnego. Zwykli ludzie - długowłosi, krótkowłosi, łysi, mali i duzi, młodzi i starzy, kobiety i mężczyźni. Jest ich tam około tysiąca. Pragną Polski dumnej, silnej, Polski z tradycjami patriotycznymi, niezależnej od innych krajów i przez to... osamotnionej.

onr marsz warszawa
(Marsz ONR -29 kwietnia 2017  - źródło: www.onr.com.pl )


Grupa druga.

Kilka dni później , wielotysięczna masa ludzi przechodzi ulicami Warszawy. Z wolnościowymi hasłami na ustach i sztandarach. Przeważa kolor błękitny. Tym razem już bez "Boga, honoru i ojczyzny", za to z symbolami Unii Europejskiej, flagami Polski i... symbolami Platformy Obywatelskiej...
Przykro jest patrzeć na to, jak wielotysięczny tłum szczerze pragnący prawdziwej wolności, domagający się przestrzegania Konstytucji, odpolitycznionych, wolnych mediów, odpolitycznionych sądów - musi to robić pod patronatem ugrupowania, którego lider sam nie wie czego chce. Pod patronatem ugrupowania , które już rządziło , a ich rządy zostały odpowiednio "ocenione" w wyborach.
Ten maszerujący tłum pragnie Polski otwartej na Europę, Polski tolerancyjnej, Polski wielokulturowej.

marsz wolnosci PO
(Marsz Wolności - pod patronatem Platformy Obywatelskiej. Źródło: tvnwarszawa.tvn24.pl )

Gdzie tu właściwie jest pies pogrzebany?...

Jestem przekonany , że powodem tych podziałów jest sposób, w jaki każdy z nas definiuje słowo "wolność". Są tacy politycy , którzy świadomi tej różnicy wykorzystują ją do celów politycznych. Od lat dzielą Polaków na lepszy i gorszy sort...

Uważam że kluczem do rozwiązania tego polsko-polskiego kryzysu są dwie rzeczy: edukacja i szeroko otwarte oczy.  

moja twoja racja lewica prawica
("Prawda nie leży po środku! Prawda leży tam gdzie leży." - prof. Władysław Bartoszewski)

 Dużo czytajmy, analizujmy, oceniajmy i wyciągajmy wnioski. Uczmy się od innych i słuchajmy argumentów drugiej strony. Nie dajmy się manipulować, nie dajmy się omamiać. Patrzmy na sytuacje polityczną z otwartymi umysłami. Przede wszystkim jednak NIE BÓJMY SIĘ ZMIAN!

Czy Polacy kiedykolwiek dojdą do porozumienia? Przecież historia pokazuje, że w chwilach największego kryzysu potrafimy się zjednoczyć. Czy faktycznie musimy szukać sobie wrogów aby móc wreszcie maszerować ramię w ramię razem, jak Polak z Polakiem?



piątek, 12 maja 2017

Polityka polska - quiz




Jeśli podobał Ci się quiz i jesteś zadowolony/a ze swojego wyniku, podziel się nim z innymi używając przycisków zamieszczonych poniżej. Możesz także "polubić" bloga na Facebooku klikając w "Polub stronę" w prawym panelu.


sobota, 15 kwietnia 2017

Misiewicze i inne stworzenia

...czyli dobra zmiana w królestwie zwierząt.



Mamy święta Wielkiej Nocy - święta radosne , z tej okazji będzie dziś nie do końca serio, lecz kolorowo i z jajem.

Na początek dobra wiadomość dla miłośników czworonogów. Nareszcie jakaś prawdziwie "dobra zmiana", przynajmniej  dla zwierząt.


Prawo i Sprawiedliwość szykuje ustawę zwiększającą surowość kar dla osób znęcających się nad zwierzętami. Do tej pory były to 2 lata więzienia, teraz będą 3. W przypadku stwierdzenia szczególnego okrucieństwa kara ma wzrosnąć do 5 lat.
Dodatkowo sprawca nie będzie mógł wykonywać zawodu związanego z kontaktem ze zwierzętami, a sąd będzie miał obowiązek nałożenia na oskarżonego nawiązki w wysokości od 1000 do 100.000 zł.


To z pewnością dobra zmiana, chyba jedna z niewielu naprawdę dobrych zmian od początku rządów PiS. Jednak jestem zdania , że problemem od zawsze było po prostu skuteczne egzekwowanie kar przez sądy , wydawanie wyroków w zawieszeniu i bagatelizowanie spraw. Nie tylko o wysokość kar powinno więc tu chodzić, ale o zmianę "mentalności sędziów".


 Kolejna zmiana to pozbycie się Misiewicza z szeregów Prawa i Sprawiedliwości. Nazwisko to było  od wielu, wielu dni symbolem kolesiostwa i cwaniactwa. Stanowiska, które piastował były bowiem zdobywane za przysłowiowy "damski ch..." , po koleżeńsku. Kilka dni temu prezes partii - Jarosław Kaczyński podjął decyzję o zawieszeniu członkostwa Bartłomieja Misiewicza w PiS. Misiewicz utracił także stanowisko rzecznika Ministerstwa Obrony Narodowej i zaraz potem pracę w Polskiej Grupie Zbrojeniowej (w której zarabiał ponoć 50,000zł miesięcznie, choć on sam temu zaprzecza).

Jajko dla pana Misiewicza.
Jajko to jajko...
Politycy opozycji , a także duża część społeczeństwa , była od dawna oburzona faktem piastowania tak ważnych stanowisk przez tak młodego i niedoświadczonego człowieka, który zdobył te posady w bardzo niejasnych okolicznościach. Decyzje Jarosława Kaczyńskiego wywołały niemały konflikt prezesa z Antonim Macierewiczem -szefem MON. To on bowiem powołał Bartłomieja Misiewicza na stanowisko rzecznika. Część opozycji uważa jednak, że decyzje Kaczyńskiego w sprawie Misiewicza są pod publiczkę i prędzej czy później Misiewicz wyląduje i tak "na cztery łapy" , gdy sprawa już ucichnie. Sądząc po sposobach sprawowania władzy przez PiS od 2015 i ich sposobach podejmowania dezycji - nie zdziwiłbym się takim obrotem sprawy.


Wszystkiego dobrego, zdrowia  i mniej obrzydliwości w polskiej polityce na święta życzą Polityczne Spory. Zapraszam do czytania, lajkowania i subskrypcji bloga!


czwartek, 13 kwietnia 2017

Ludzie-chorągiewki

Są tacy ludzie, tacy politycy, którzy zmieniają poglądy jak rękawiczki. Wraz z poglądami zmieniają
oni przynależność polityczną - ugrupowania do których należą. Czasem bardzo radykalnie - o 180 stopni.

Zawsze mnie zastanawiało  z czego to wynika. Czy przyczyną jest słaby charakter polityka? Czy może wynika to z faktu, że poglądy danej osoby "dojrzewają" i zmieniają się na skutek zdobywanej wiedzy i doświadczenia w danym temacie? A może przyczyną są po prostu pieniądze i perspektywa szybszej kariery w innym ugrupowaniu/partii/stowarzyszeniu?

Jakiekolwiek nie byłyby to przyczyny -
niektóre przemiany polityków są tak radykalne, że aż trudno uwierzyć w dobre intencje i szczerość takich osób. To właśnie ludzie-chorągiewki.

Przygotowałem więc krótkie zestawienie polityków, którzy choć raz w swojej karierze w zaskakujący sposób zmienili swoją przynależność polityczną. Skupiłem się tylko na bardziej znanych i popularnych postaciach sceny politycznej. Zdaję sobie sprawę , że tego typu przypadków jest więcej , to tylko wybrane przykłady:

Jacek Saryusz Wolski
(J Saryusz-Wolski w Platformie Obywatelskiej)
(Saryusz-Wolski jako kandydat PiS na szefa Rady Europejskiej)
Jacek Saryusz-Wolski to były wieloletni działacz Platformy Obywatelskiej. Tak było do niedawna - do czasu gdy Prawo i Sprawiedliwość zaproponowało tego polityka na kandydata na szefa Rady Europejskiej. Wówczas Saryusz-Wolski w trybie natychmiastowym "przeskoczył" z PO do PiS. Nie jest do końca jasne co było przyczyną takiej decyzji i czym skusiło go Prawo i Sprawiedliwość. Czy faktycznie była to tylko możliwość kandydowania na szefa RE ?



Ludwik Dorn
(Ludwik Dorn jako członek Prawa i Sprawiedliwości)
(Ludwik Dorn startuje w wyborach parlamentarnych z ramienia PO - 2015r.)
Ludwik Dorn to jeden z założycieli Prawa i Sprawiedliwości. To on wymyślił nazwę tego ugrupowania i był jego wieloletnim działaczem. W 2011 roku dostaje się do sejmu z listy PiS ale już w 2015 w wyborach parlamentarnych startuje - ku zaskoczeniu wszystkich - z listy Platformy Obywatelskiej tłumacząc , że jest to "jedyna partia, która może zreformować Polskę".


Roman Giertych
(Roman Giertych jako lider Ligi Polskich Rodzin)
(Roman Giertych wraz ze Stefanem Niesiołowskim na marszu KOD)
Roman Giertych - jego kariera polityczna to przykład jednej z najbardziej kontrowersyjnych. Wiele lat temu był liderem Ligi Polskich Rodzin. Był także założycielem organizacji młodzieżowej "Młodzież Wszechpolska" kojarzonej ze środowiskiem skrajnie prawicowym i nacjonalistycznym.
Od 2015 aktywnie popiera działalność Komitetu Obrony Demokracji i jest politykiem często cytowanym przez Gazetę Wyborczą (kojarzoną ze środowiskiem liberalnym i lewicowym).
Jego najsłynniejszym w ostatnich latach "występem" było "podskakiwanie" na marszu KOD , wideo z tego wydarzenia można bez problemu znaleźć na YouTube.


Magdalena Ogórek
(M.Ogórek jako kandydatka na prezydenta z ramienia SLD)
(Magdalena Ogórek na okładce prawicowego "Do Rzeczy")
Znana ze swojej urody młoda pani doktor Magdalena Ogórek startowała w wyborach prezydenckich w 2015 roku z ramienia Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Często widziana u boku Leszka Millera - komunistycznego działacza z czasów PRL. Dziś uwielbiana jest przez środowiska prawicowe, cytowana przez prawicowe pisma. Jest także jedną z osób prowadzących program "W tyle wizji" w TVP , i wyraża w nim prawicowe poglądy.



Michał Kamiński
(Michał Kamiński jako działacz Prawa i Sprawiedliwości)
(Michał Kamiński już jako członek Platformy Obywatelskiej)
Michał Kamiński w swojej długiej karierze politycznej wiele razy zmieniał ugrupowania, współpracowników i ... poglądy. Najbardziej kojarzony jest z pracą w barwach Prawa i Sprawiedliwości a w latach późniejszych w Platformie Obywatelskiej i u boku byłej premier Ewy Kopacz (a wcześniej jako rzecznik prasowy w kancelarii prezydenta Lecha Kaczyńskiego).


Powyższe zestawienie to tylko nieliczne, wybrane przykłady. Gdybym to ja miał w dużym skrócie skomentować działalność polityczną i zmieniające się poglądy tych ludzi , na pewno nie liczyłbym na ich lojalność i raczej odradzał współpracę z nimi , a jeśli już to na zasadzie ograniczonego zaufania. Jeżeli lider jakiegoś ugrupowania decyduje się na przyjęcie tego typu polityka w szeregi swojego klubu, to musi się liczyć z tym, że może to negatywnie wpłynąć na zaufanie społeczne do tego ugrupowania. Musi się także liczyć z tym , że przyjmowany właśnie polityk po jakimś czasie odejdzie. Przejmowanie działaczy innych ugrupowań ma też swoje zalety - osłabia te poprzednie, bo być może traci ono doświadczonego i wartościowego polityka. Pokazuje społeczeństwu, że stare ugrupowanie słabnie, a nowe - to do którego dany polityk przeszedł - zyskuje na popularności.

Zastanawiają mnie motywy postępowania tych osób. Co nimi kieruje? Co siedzi im w głowie gdy ich poglądy zmieniają się tak radykalnie?

A jak to jest Waszym zdaniem? Czy gdybyście byli liderami partii to przyjmowalibyście w swoje szeregi tego typu ludzi? Jakie są przyczyny ich postępowania? Czy warto z tego typu ludźmi współpracować?



poniedziałek, 10 kwietnia 2017

Notka-espresso. Rocznica kłamstw smoleńskich.

Dziś po raz siódmy będziemy świadkami

corocznego kłamstwa smoleńskiego. Żałosny spektakl, w którym będziemy mieli szansę uczestniczyć trwa już bowiem kolejny rok - i tak od lat siedmiu. 10 kwietnia 2010 Polska delegacja z prezydentem Lechem Kaczyńskim zginęła w katastrofie na lotnisku pod Smoleńskiem. Od tego czasu mnożą się absurdalne wręcz teorie, propagowane głównie przez Antoniego Macierewicza. Że niby to Rosja dokonała zamachu na naszą delegację.

Co zyskałby Putin na morderstwie człowieka , który wkrótce przestawał być prezydentem? Prezydentem z najniższym poparciem wśród wszystkich prezydentów od 1989 roku. Co zyskałby prezydent Rosji na morderstwie pozostałych członków załogi i pasażerów?

Ci wszyscy ludzie nie żyją, co zyskał na ich śmierci Putin ? Zostawcie Wasze odpowiedzi w komentarzach. 



sobota, 8 kwietnia 2017

Wotum - Odwet za przegraną

Wczoraj w południe opozycja rządowa poniosła gorzką porażkę, i choćby nie wiem jak bardzo próbowali oni odwrócić kota ogonem - porażka pozostanie porażką. Sejm odrzucił wniosek opozycji o konstruktywne wotum nieufności dla gabinetu pani premier Beaty Szydło.


wotum glosowanie beata szydlo opozycja
Wynik głosowania nad wotum nieufności dla rządu Beaty Szydło - 7-04-2017

Czym jest wotum nieufności?

Jest to narzędzie do wyrażania sprzeciwu wobec bieżącej polityki partii rządzącej. Gdy wniosek o wotum nieufności zostaje uchwalony, konsekwencją tego wydarzenia jest dymisja rządu.
We wczorajszym głosowaniu wotum nieufności odrzucono - rząd Beaty Szydło pozostaje więc na swoim miejscu. Aby do głosowania nad wotum w ogóle doszło, wniosek w tej sprawie musi być złożony najpierw w formie pisemnej do marszałka sejmu , z ilością minimum 46 podpisów posłów. Następnie - aby wotum weszło w życie - musi ono zostać przegłosowane większością tak zwanej "ustawowej liczby posłów" czyli 231.

Konsekwencje odrzucenia.

 Wyobraźmy sobie sytuacje, w której we wczorajszym głosowaniu nad wotum nieufności wygrałaby opozycja. Ponieważ było to tzw. konstruktywne wotum nieufności (to taka forma wotum w której wnioskodawca wystawia swojego-  konkretnego - kandydata na premiera), to mielibyśmy najpierw dymisję rządu a potem nowego premiera i nowy rząd. Tak się jednak nie stało - za wnioskiem głosowało zaledwie 174 posłów.
Wszystko zostaje więc po staremu. PiS nadal może robić to co robi, a słaba opozycja może tylko próbować przekuć tę porażkę w sukces - podobnie jak to robiła jeszcze niedawno partia rządząca, gdy polska dyplomacja z Beatą Szydło na czele poniosła klęskę w sprawie wyboru kandydata PiS - Saryusza-Wolskiego na szefa Rady Europejskiej.
Jedynym sukcesem opozycji w sprawie wotum jest "rozzłoszczenie" nastrojów najważniejszych postaci obecnego rządu - głównie Jarosława Kaczyńskiego. Pod wpływem emocji takich jak strach, zdenerwowanie czy agresja popełnia się błędy. I tylko na takie błędy PiSu może liczyć w tej chwili opozycja. Z tego co wiem, poparcie dla partii rządzącej powolutku , ale systematycznie  - spada.

Emocjonalne wystąpienia.

Przed rozpoczęciem  głosowania czołowe postaci polskiej sceny politycznej miały szanse wypowiedzieć się w sejmie, i z mównicy sejmowej "wygarnąć" swoim przeciwnikom błędy i przekonać słuchających do głosowania za lub przeciw wotum.

pawel, kukiz, opozycja, glosowanie, wotum, szydlo
(Paweł Kukiz - na mównicy sejmowej, przed głosowaniem nad wotum nieufności dla rządu Beaty Szydło.)
 Wysłuchałem wszystkich wystąpień obiektywnym uchem i muszę z przekonaniem stwierdzić ,  że najlepsze , najbardziej konkretne i dosadne wystąpienie należało do pana posła Kukiza. Jego wystąpienie można bez problemu znaleźć w internecie. Świetnie uzasadnił on głosowanie przeciw wotum - choć ja sam osobiście życzyłbym Polsce dymisji obecnego rządu. W przekonujący sposób ukazał on w swoim wystąpieniu wady obecnego systemu, i ujawnił mechanizmy pozwalające członkom dwóch obecnie największych ugrupowań politycznych na przebywanie w sejmie przez wiele lat.

Odwet.

Pojawiły się w internecie głosy, że wynik wczorajszego głosowania nad wotum to "zemsta" pani premier, za sromotną przegraną w sprawie wyboru kandydata PiS na przewodniczącego Rady Europejskiej. Przypomnijmy - wtedy polska dyplomacja z panią Beatą Szydło na czele, jako jedyna nie poparła kandydatury Donalda Tuska na stanowisko szefa RE. Kandydaturę Tuska poparło natomiast 27 pozostałych państw, więc wynik wyborów można przedstawić jako 27:1
W przypadku wczorajszego głosowania nad wotum,  wynik można przedstawić jako 238:174,
czyli niecałe 1,5 : 1
Więc jeśli jest to "odwet" to niezbyt udany - w każdym razie na pewno nie w sensie matematycznym.

Więcej powodów do radości dla gabinetu pani premier przynosi zapewne sam rezultat głosowania nad wotum i choćby nie wiem jak opozycja próbowała ośmieszać wystąpienia osób, które deklarowały głosowanie przeciw - to jednak rząd PiS śmieje się ostatni...

A Waszym zdaniem, które z wczorajszych wystąpień polityków dotyczących głosowania nad wotum było najlepsze i dlaczego?


piątek, 7 kwietnia 2017

Emigrant wraca do jaskini lwa

Po mojej trzytygodniowej nieobecności na blogowych stronach, czas wreszcie nadrobić zaległości. Jest tego sporo , bo obecny rząd nie zasypuje gruszek w popiele i ciągle jest o czym pisać i czytać.

Powodem moich "redaktorskich" zaległości była i nadal będzie praca na dwie zmiany. Postanowiłem bowiem w grudniu tego roku powrócić z emigracji do Polski. W tym celu chcę zebrać jak najwięcej pieniędzy przed moim wyjazdem, a praca na dwie zmiany - mimo iż niesamowicie wyczerpująca - ułatwia osiągnięcie celu.

Paradoksalnie, wracam gdy na czele rządu stoją ludzie , którzy byli (i nadal są) zagorzałymi przeciwnikami człowieka, który obiecał , że za rządów jego partii Polska stanie się "zieloną wyspą" czy też "drugą Irlandią", do której Polacy będą chętnie wracać całymi rodzinami. Tak się jednak nigdy nie stało - w 2008 roku nastał światowy kryzys i Donald Tusk i jego partia - Platforma Obywatelska, nigdy tego nie dokonali. Tusk i pozostali członkowie partii właśnie światowym kryzysem tłumaczyli powód niespełnienia obietnicy o "zielonej wyspie".

W tej chwili mamy rok 2017 a u władzy Prawo i Sprawiedliwość. Wszystko wskazuje na to, że to właśnie za ich rządów dane mi będzie powrócić do kraju po 13-tu latach emigracji.

welcome to poland Polska



Dlaczego wracam i dlaczego właśnie teraz?

Z pewnością fakt , że u władzy stoją tacy a nie inni ludzie, że podejmują takie a nie inne decyzje, że mają w dupie Trybunał Konstytucyjny i niezawisłość sądów, że gardzą prawdą i zdrowym rozsądkiem nie nastraja mnie optymistycznie. 
Nie są to najlepsze czasy na powrót, ale czy Polska kiedykolwiek po 1989 roku miała w parlamencie rząd, który spełniałby oczekiwania całego społeczeństwa? Czy miała rząd, który spełniałby wszystkie MOJE oczekiwania? Chyba nie ma sensu się nad tym zastanawiać, nie mogę przecież czekać w nieskończoność na moment w którym wreszcie u władzy będą ludzie kompetentni. Nawet takim ludziom naprawa państwa zajęłaby i tak zbyt dużo czasu.

Wracam z kilku innych powodów . Tak długi czas na emigracji (4 lata w Anglii, 9 lat w Danii) wywołał u mnie potrzebę powrotu. Mam już po prostu dość. Chcę wrócić do mojego kraju, do rodziny i znajomych. Zacząć żyć od nowa.
Kolejna rzecz - będąc w Polsce, będę bliżej polskiej polityki. Będę mógł z bliska obserwować scenę polityczną lub nawet uczestniczyć w niektórych wydarzeniach. Więcej zdjęć i filmików z pewnością ubarwi tego bloga.
Po powrocie do Polski zamierzam przez miesiąc albo dłużej nie robić zupełnie nic, ewentualnie pojechać na jakieś bogatsze wakacje - taki mega-długi urlop, żeby wynagrodzić sobie wszystkie te lata pracy na zmywaku, na mopie, wstawanie o 4tej rano itd. itp.
Dopiero gdy ochłonę zamierzam wprowadzić w życie mój plan - kursy, szkolenia, szkoły, inwestycja w siebie. Bez tych 13tu lat emigracji być może nie stać by mnie było na to wszystko. Być może nigdy nie przekonałbym się , że praca za granicą to nie bajka - tam trzeba zapieprzać, czasem po 14 godzin dziennie jeśli chcemy wyżyć z tak beznadziejnych i prymitywnych prac jak sprzątanie czy zmywanie naczyń.
Oszczędzić cokolwiek trudno, bo w takiej na przykład Kopenhadze życie jest niesamowicie drogie. Mimo wszystko ludzie wyjeżdżali z Polski i dalej będą wyjeżdżać, bo jednak różnica w zarobkach jest niesamowita. Za godzinę pracy na tak "prymitywnych" stanowiskach jak sprzątaczka czy zmywakowy zarabia się tu na rękę około 50zł (100 koron duńskich). Większość znajomych pozostaje za granicami Polski właśnie głównie z powodów finansowych. Wszyscy tęsknimy za rodziną i znajomymi. Za wszechobecnym polskim językiem. Za polską mentalnością.

 W momencie pisania tego postu, trwa głosowanie nad wotum nieufności dla rządu Beaty Szydło. Chciałoby się powiedzieć - najwyższy czas. Rząd pani premier w zasadzie od początku swojej działalności balansuje na cienkim lodzie - naginając lub lekceważąc prawo, łamiąc Konstytucję.
Nie wiem do jakiej Polski wrócę, zdaję sobie sprawę , że wracam nie tylko ja. Wiele osób wraca z powodu "Brexitu". Być może jakaś tam część Polaków powróci z emigracji ponieważ uznali, że Polska za rządów PiS to właśnie Polska, w której od dawna chcieli mieszkać - chcą odczuć świeży oddech "dobrej zmiany". Ja szczerze mówiąc mam duże obawy co do losów i przyszłości mojego kraju gdy za sterami władzy zasiadają ludzie z PiSu...

Czy Waszym zdaniem właśnie teraz jest dobry czas na powrót z emigracji? Jeśli nie to w którym momencie polskiej historii warto byłoby wrócić? Zostawcie swój komentarz. Zachęcam także do wzięcia udziału w sondażu po prawej stronie na blogu.



sobota, 11 marca 2017

Notka-espresso: To zwycięstwo a nie porażka!

W piątek 10 marca 2017 pani premier Beata Szydło wracała do Polski z wizyty w Brukseli. 
Wizyty związanej z wyborem szefa Rady Europejskiej. Na to stanowisko został ponownie wybrany Donald Tusk, a nie wspierany przez PiS i panią premier - Jacek Saryusz-Wolski.
Na lotnisku Beatę Szydło powitał Jarosław Kaczyński , Antoni Macierewicz i Mariusz Błaszczak. Prezes Kaczyński stwierdził, że to co się stało w związku z wydarzeniami w Parlamencie Europejskim to nie jest porażka tylko zwycięstwo, a pani premier Beata Szydło zasługuje na pochwałę, bo z podniesioną głową walczyła "o to co najważniejsze. Broniła dzielnie i broniła w sposób , który pozostanie w naszej pamięci(...)."

szydlo bruksela lotnistko powitanie kaczynski macierewicz
(Powitanie premier Beaty szydło po wizycie w Brukseli)


Czy Waszym zdaniem wybór Donalda Tuska na szefa Rady Europejskiej to dobry wybór?
Czy może Beata Szydło zasługuje na uznanie, skoro do samego końca walczyła o to, żeby na stanowisko szefa RE został wybrany Jacek Saryusz-Wolski (kandydat PiS) ?

Jacek Saryusz Wolski kandydat PiS na RE
(Jacek Saryusz-Wolski  - kandydat PiS na szefa RE)