wtorek, 24 stycznia 2017

Dzieci i ich opiekunowie tej samej płci.

Homoseksualizm - Sprawa, która od wielu lat wywołuje spory i kontrowersje. Zarówno w środowiskach naukowych, religijnych ,jaki wśród polityków i wśród zwykłych szarych ludzi.

Przyczynę konfliktów na tym tle dodatkowo wzmaga fakt, że jak do tej pory naukowcom i psychologom nie udaje się tak do końca ostatecznie ustalić, czym tak na prawdę homoseksualizm jest. Wiadomo na pewno, że jest to jedna z trzech orientacji seksualnych, a są to: heteroseksualizm, biseksualizm i właśnie homoseksualizm.

W maju 1990 roku Światowa Organizacja Zdrowia wykreśliła homoseksualizm z listy chorób. Fakt ten wywołuje do tej pory protesty, głównie środowisk religijnych jak i wśród zwolenników teorii spiskowych - że niby to WHO (Światowa Org. Zdrowia) została przekupiona przez jakieś "zorganizowane" środowiska homoseksualne.

Naukowcom do tej pory łatwiej jest określić czym homoseksualizm NIE jest, niż stwierdzić tak do końca czym jest i dlaczego w ogóle jest. Jestem zdania, że jest to zjawisko o bardzo małej, lub wręcz ŻADNEJ szkodliwości społecznej. Owszem , widok dwóch całujących się na ulicy gejów czy też małoatrakcyjnych lesbijek wywołuje u mnie uczucie odrazy, ale czy można ten fakt zaliczyć do jakoś wyjątkowo szkodliwych społecznie? Widok psa wypróżniającego się na ulicy jest znacznie nieprzyjemniejszy a jednak nie mam zamiaru robić z tego powodu jakiejś afery.

symbol lgbt tecza

Parady gejowskie - Zorganizowane "z pompą" wielkie imprezy uliczne mające na celu... no właśnie... oswajać/promować homoseksualizm (???) . Hmmm...mają uczyć ludzi tolerancji wobec innych orientacji seksualnych, ale z moich obserwacji samych parad i reakcji ludzi na te imprezy wynikają rzeczy następujące:

- Wśród osób deklarujących tolerancje w stosunku do tej orientacji wywołują one uśmiech na twarzy (czasem jest to uśmiech politowania) i utwierdzają ich w przekonaniu, że ich stosunek do osób homoseksualnych jest słuszny. Mówiąc krótko niczego nie zmieniają i niczego konkretnego nie wnoszą. Są po prostu okazją do imprezowania na ulicy.

- Wśród osób deklarujących niechęć do homoseksualistów wzmagają one jeszcze bardziej niechęć i agresję z ich strony. Nie znam żadnego homofoba , który dzięki tym paradom zmieniłby nagle poglądy o 180 stopni. Natomiast znam wielu u których agresja i niechęć wzrosła.

- Wśród osób, które deklarują, że nie są pewni co mają sądzić o zjawisku homoseksualizmu, takie parady mogą jednak coś zmienić. Czy na plus czy na minus? Trudno tak naprawdę powiedzieć. To zależy także od innych czynników.

para gejow

Jednym z powodów dla których uważam, że homoseksualizm nie jest niczym szkodliwym jest fakt, że to zjawisko nie wkracza w życie seksualne innych osób niż te , które deklarują się jako homoseksualiści. No może poza paradowaniem ze swoją seksualnością na ulicy , ale czy jest to jakoś szczególnie szkodliwe?!


Problem pojawia się gdy homoseksualizm wchodzi z butami w życie tzw. osób trzecich. Osób, które nie wyraziły (bo nie były jeszcze w stanie) wyrazić swojej aprobaty, lub dezaprobaty w stosunku do zjawiska homoseksualizmu. Mam tu na myśli konkretnie DZIECI. Mózg dziecka nastawiony jest na obserwację i szybkie zapamiętywanie tego wszystkiego co je otacza. Rodzice stanowią dla dziecka wzorzec - autorytet, z którego bierze przykład.


Nie sądzę aby para homoseksualna miała na wychowanie adoptowanego dziecka zły wpływ. Sądzę po prostu, że para heteroseksualna ma wpływ znacznie lepszy. Lepiej przystosowuje dziecko do życia w społeczeństwie. Dziecko ma możliwość obcowania z objema płciami, poznawania ich zachowań, nawyków i różnic. Dlatego uważam, że będzie lepiej przystosowane do życia w społeczeństwie.
Dziecko wychowywane w rodzinie homoseksualnej będzie jednak o te wzorce uboższe. Tak jak dziecko wychowywane przez tylko jednego rodzica.


Nie jestem zagorzałym przeciwnikiem wychowywania dzieci przez pary homoseksualne. Mam raczej mieszane uczucia co do tego i wkurza mnie takie bezmyślne rozumowanie, że homoseksualiści też mają mieć prawo do wychowywania dzieci tylko dlatego, że przecież trzeba być tolerancyjnym. Żeby być tolerancyjnym wobec jakiegoś zjawiska , należy je wcześniej dobrze zrozumieć , zbadać wszystkie za i przeciw. Nie stawiać wniosku, że tak trzeba, no bo tak wypada.




niedziela, 22 stycznia 2017

Chyba założę własną partię ;) Ktoś chętny?

Tak patrząc z boku na naszych rządzących - mamy tragedię. Przeciętny szary człowiek, zwykły Kowalski, patrząc na to wszystko co dzieje się obecnie w parlamencie nie ma nadzieji na szybką zmianę stanu rzeczy. Może wybierać między szaleńcami, mitomanami, fanatykami z PiSu a kompletnie nieudolną opozycją. Pierwsi dokonują bezczelnej "rozbiórki" prawa i demokracji w Polsce pod pretekstem naprawy państwa, drudzy - no cóż - próbując ich powstrzymać, stopniowo, krok po kroczku się kompromitują (zwłaszcza w oczach tych pierwszych).

Odnoszę wrażenie , że większą skuteczność w walce o powstrzymanie PiSu mają posty i memy wstawiane na Facebooku przez moich znajomych. Nie chodzi o to , że opozycja nic nie robi. Owszem, są pochody, protesty, próby blokady obrad sejmu. Jednak wszystko to - jak widać , jest zbyt mało skuteczne by powstrzymać rządzących. Główni działacze i liderzy opozycji zaliczają coraz więcej medialnych wpadek, a te stanowią tylko pożywkę dla ich przeciwników politycznych. Poza tym poparcie społeczne dla PiSu - pomimo działań opozycji idzie ciągle w górę. Tak przynajmniej wskazują wyniki sondaży.

Zastanawiałem się na kogo mógłbym głosować gdyby wybory do parlamentu odbyły się już dziś, w obecnej sytuacji. Doszedłem do jednego wniosku - że w tej chwili nie mógłbym ,tak z czystym sumieniem i ze 100procentową pewnością zagłosować na żadne ugrupowanie.
Ugrupowanie, które odpowiadałoby moim oczekiwaniom nie istnieje, a gdybym sam mógł takowe ugrupowanie stworzyć, musiałoby ono spełniać mniej więcej następujące warunki i wymogi:

(Poniższa lista jest oczywiście tylko listą orientacyjną , skrótową, brak w niej konkretów. Nie będę przecież tworzył teraz całego programu takiej partii na potrzebę jednej notki. Zajęłoby to przecież wiele stron.)

- Członkowie partii musieliby odejść od idei poprawności politycznej i wreszcie zacząć nazywać rzeczy po imieniu.
- Nikt z członków ugrupowania nie mógłby mieć komunistycznej przeszłości (przynależność do PZPR wykreślałaby delikwenta).
- W skład partii wchodziliby przede wszystkim ludzie młodzi.
- Członkowie partii popieraliby naszą przynależność do Unii Europejskiej.
- Partia walczyłaby o całkowite zniesienie podatku dochodowego (zastępując go innym rodzajem podatku).
- Walczyłaby o zniesienie lekcji religii w szkołach, zwiększając liczbę godzin lekcyjnych na inne przedmioty - przykładowo: Wiedzę o społeczeństwie, język polski, matematykę.
- W sprawach związanych z gospodarką i polityką zagraniczną jej członkowie musielby mieć poglądy liberalne (ale tak prawdziwie liberalne - nie znaczy to lewicowe/socjalistyczne! )
- Partia walczyłaby o opodatkowanie kościoła.
- Musiałaby wprowadzić jednomandatowe okręgi wyborcze.
- Jej członkowie nie robiliby z siebie durniów, pośmiewiska itp. Bez wpadek, błazenady i hasełek typu: "Polska istnieje tylko teoretycznie".
- W sprawach związanych z uchodźcami z Syrii mieliby na uwadzę przede wszystkim bezpieczeństwo swoich obywateli. Bezpieczeństwo Polaków byłoby priorytetem w przypadku podejmowania decyzji związanych z kryzysem imigracjyjnym. Jestem za otwarciem granic dla uchodźców z Syrii , pod warunkiem znalezienia skutecznej metody odseparowywania terrorystów od prawdziwych uchodźców. Póki co takiej metody nie ma.
-Partia unikałaby stosowania tanich, populistycznych chwytów rujnujących po cichu państwo (takich jak na przykład 500+ itp.)
- Ugrupowanie musiałoby walczyć o legalizację medycznej marihuany (lub po prostu marihuany)
- Partia musiałaby całkowicie zalegalizować aborcję i eutanazję.
- I teraz najtrudniejsze: Partia musiałaby wziąć się za sprzątanie bałaganu spowodowanego przez rządy Prawa i Sprawiedliwości. Zakończyć raz na zawsze sprawę katastrofy smoleńskiej, przywrócić funkcjonowanie Trybunału, przywrócić normalność w mediach.
To tylko część moich oczekiwań.

Wiele z powyższych punktów wymagałoby uściślenia, a część jest w obecnej sytuacji niespełnialna. Tracę nadzieję, że kiedykolwiek pojawi się na scenie politycznej ugrupowanie, na które z czystym sumieniem oddam swój głos.





wtorek, 17 stycznia 2017

Petycja o przeniesienie grobu Kaczyńskich

Decyzja o złożeniu zwłok prezydenta Lecha Kaczyńskiego i jego żony w grobowcu na Wawelu, aż do dziś wywołuje wśród wielu ludzi sprzeciw. W grobowcu tym, oprócz pary prezydenckiej spoczywają najznamienitsze osobistości polskiej historii. Problem w tym, że dla dużej części Polaków, prezydent Lech Kaczyński nie był wielką i znamienitą postacią. W dniu swojej śmierci, jeszcze przed katastrofą miał on też wyjątkowo niskie poparcie społeczne w sondażach.
Wawel grobowiec lech maria kaczynski
(grobowiec Lech i Marii Kaczyńskich na Wawelu)
(Jeśli interesuje Cię moja opinia na temat złożenia zwłok pary prezydenckiej w grobowcu na Wawelu, to zapraszam do czytania dalszej cześci artykułu zamieszczonej poniżej.
Jeśli natomiast masz zamiar po prostu podpisać petycję o przeniesienie zwłok na cmentarz na Powązkach kliknij w podany link. )
Petycja o przeniesienie zwłok: TUTAJ

Tak dla przypomnienia , prezydent zginął wraz z żoną i wszystkimi pozostałymi członkami delegacji w katastrofie samolotu w pobliżu lotniska w Smoleńsku (Rosja). Było to 10 kwietnia 2010 roku. Bronisław Komorowski - ówczesny marszałek sejmu, przejął wtedy tymczasowo jego obowiązki.

Powiedzmy sobie szczerze. Pan Lech Kaczyński był prezydentem słabym. Nie osiągnął on nic tak wielkiego, czym mógłby choćby w najmniejszym stopniu dorównać innym sławnym osobistościom spoczywającym na Wawelu. Z jego popularnością w krajach sąsiednich też było mówiąc delikatnie dość "cieniutko". Jego konserwatywne poglądy polityczne były dla wielu nie do zaakceptowania, a jego image i prezencja stała się tematem kiepskich żartów. Zwolennikom prezydenta bardzo trudno pogodzić się z faktem, że Kaczyński na pochówek na Wawelu po prostu nie zasługuje. Oczywiście należą mu się odpowiednie honory i szacunek, człowiek ten został przecież głową państwa polskiego. Przeciwnicy Lecha Kaczyńskiego to właśnie między innymi jego obwiniają za przyczynienie się do katastrofy w której sam zginął. Nie twierdzę , że obwiniają go słusznie. Nie ma żadnych mocnych dowodów jego współwiny. Jedynie krąży plotka o jakiejś tajemniczej "ostatniej rozmowie" między nim a jego bratem Jarosławem Kaczyńskim, która to według teorii spiskowych miałaby być niebezpośrednią przyczyną katastrofy prezydenckiego samolotu.
prezydent lech kaczynski
(prezydent Lech Kaczyński)

Pamiętam dobrze tamten tragiczny dzień.
Byłem akurat u kolegi , który akurat wyszedł po coś do kuchni. Ja oglądałem jakiś program w TV, gdy nagle został on przerwany i telewizja rozpoczęła nadawanie specjalnego wydania wiadomości. Nie mogłem uwierzyć w to co mówiła reporterka. Czy to jakiś chory spóźniony prima-aprilisowy głupi żart? Prezydent, cała załoga i wszyscy pasażerowie zginęli w katastrofie samaolotu. 10 kwietnia 2010 roku to data katastrofy pod Smoleńskiem, a jednocześnie dzień w którym Polska została politycznie "podzielona" na dwie części. Skutki tego podziału odczuwamy po dziś dzień, tylko, że to jest już temat na osobną notkę.

A jak wy to widzicie? Czy grób prezydenta Lecha Kaczyńskiego powinien zostać przeniesiony na Powązki? Może w inne miejsce? Zostawcie Wasze uwagi poniżej w komentarzu.



piątek, 13 stycznia 2017

Wszyscy jesteśmy więc rasistami...

Kilka lat temu zostałem rasistą.
Nie z wyboru, ktoś po prostu tak mnie nazwał. Ktoś kto nie miał pojęcia o czym mówi - osoba, dla której każdy pogląd wyłamujący się z ram tzw. poprawności politycznej i/lub ideologii lewicowej jest już przejawem rasizmu, nietoleracji, zacofania, faszyzmu itp.
I właśnie na tym polega problem. Jest on niestety coraz bardziej powszechny - tak wynika niestety z moich prywatnych obserwacji.

O myleniu pojęć napisałem już wcześniej notkę, a ten przypadek to typowy przykład właśnie takiego zjawiska.

Spróbuję skrótowo opisać jak wyglądała cała sytuacja. Otóż, parę lat temu, gdy spacerowałem z koleżanką, minęła nas czarnoskóra dziewczyna. Dziewczyna od razu przykuła uwagę mojej znajomej z powodu swojego wyglądu. Koleżanka rzuciła na nią okiem, zaraz potem na mnie i zapytała co sądzę o urodzie dziewczyny, która właśnie przeszła obok nas. Ponieważ ja zupełnie nie zwróciłem uwagi na przechodzącą obok osobę, szybko odwróciłem głowę by z ciekawości zobaczyć o kim mowa. Od razu spostrzegłem, że dziewczyna jest czarnoskóra. Nie zastanawiając się zbyt długo, odpowiedziałem, że nie podoba mi się z powodu czarnego koloru skóry. Dla mojej koleżanki moja odpowiedź była czymś oburzającym i karygodnym. Momentalnie zostałem nazwany nietolerancyjnym rasistą. Próbowałem uświadomić jej, że przecież nie powiedziałem, że nie lubię czarnoskórych, że nie powiedziałem tak naprawdę nic złego na temat tej dziewczyny jak i żadnej innej osoby o czarnym kolorze skóry.

Powiedziałem po prostu, że skóra o kolorze czarnym nie jest w moim guście, tak jak na przykład ściana pomalowana na czarno też moim zdaniem nie wygląda dobrze. Skóra o kolorze zielonym, niebieskim, różowym też wyglądałaby moim zdaniem źle. A mam prawo przecież mieć własne zdanie.


Najbardziej podoba mi się u kobiet kolor skóry o odcieniu zbliżonym do takiego, jaki mają mieszkańcy krajów takich jak np. Turcja, Arabia, Tunezja itp.
Zgodnie z tokiem myślenia mojej koleżanki jestem więc rasistą wobec wszystkich białoskórych mieszkańców naszego globu. Wobec czarnoskórych też. Przecież to jakaś paranoja. Kompletnie pokrętna logika.

Najgorsze jest to, że taki błąd myślowy jest bardzo, bardzo powszechny. Nie do końca jestem pewien jaka jest tego przyczyna. Podejrzewam , że wynika to z promowanej (nie wiadomo po jaką cholerę) idei poprawności politycznej i braku elementarnej wiedzy na temat pojęcia rasizmu.

Wielu ludzi ma już tak wyprany mózg, że boją się wyrażać swoje poglądy tak jak czują. Obawiają się oskarżeń o rasizm, faszyzm, ksenofobię, nietolerancję itp. Przykre to wszystko i moim zdaniem należy z tym zjawiskiem walczyć. Przedstawiłem tu tylko jeden przykład ale mógłbym ich podać znacznie więcej. Mnóstwo tego w mediach jak i w życiu codziennym.


czwartek, 5 stycznia 2017

Wojna polsko-polska i mylenie pojęć.

Polska już od wielu lat jest podzielona pod względem przekonań politycznych. Skłócone dwie strony prześcigają się w obrzucaniu wyzwiskami i ośmieszającymi epitetami. Mamy zatem w Polsce lewaków, esbeków, komuchów, ludzi gorszego sortu, faszystów, prawaków, kiboli, nazistów i wielu innych. W większości przypadków można pogrupować wszystkich tych ludzi na dwa rodzaje. Pierwsza grupa to ta wspierająca rządy Platformy Obywatelskiej, osoby o poglądach lewicowych i/lub liberalnych. Druga to ta wspierająca tzw. prawą stronę sceny politycznej.



Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego gdyby nie fakt, że w polskiej polityce panuje istne pomieszanie pojęć. Ludzie mają tendencję do używania określeń , których sami nie rozumieją . Część z nich nie zdaje sobie po prostu sprawy, że określenia których używają mają tak naprawdę zupełnie inne znaczenie. Najgorsze jest to, że błędy te powielane są również przez media. Do najczęstszych pomyłek możemy zaliczyć stosowanie zamiennie dwóch różnych pojęć tak, jakby znaczyły to samo. Na przykład:

- narodowiec / faszysta
- ksenofob / rasista
- liberał / lewak
- narodowiec / patriota
- kibic / kibol
- faszysta / nazista
- narodowiec / ksenofob
- ateista / satanista



Z moich wieloletnich obserwacji wydarzeń politycznych wynika, że tego typu przekręcanie , naginanie i podmiana pojęć to głównie "domena" lewej strony sceny politycznej i jej zwolenników.

Każda ze stron ma na sumieniu mniejsze lub większe "grzeszki". Oto lista kilku z nich:

Wśród zwolenników poglądów lewicowych i liberalnych:

- przekręcanie/naginanie pojęć.
- używanie pojęć których do końca nie rozumieją.
- tchórzostwo słowne (zbytnie przywiązywanie wagi do trzymania się zasady tzw. poprawności politycznej)
- manipulacja czyimiś słowami. Przekręcanie czyichś słów.
- tendencja do robienia z siebie ofiary (Ktoś na przykład zostaje pchnięty ręką a już jest mowa o POBICIU.)
- zbyt duża pobłażliwość dla byłych komunistów (zbyt krótka pamięć???)
- łatwowierność/naiwność

Wśród zwolenników poglądów prawicowych i konserwatywnych:

- zbyt duża agresja (słowna i fizyczna). Mam tu na myśli przede wszystkim środowiska kiboli, które w większości deklarują poglądy konserwatywne.
- zwykłe kłamstwa, oszczerstwa, zmyślanie "faktów", które nigdy nie miały miejsca.
- manipulacja czyimiś słowami (to głównie cecha drugiej strony, ale po dojściu PiS do władzy to się zmieniło. PiS deklaruje się jako partia prawicowa).
- żerowanie na negatywnych emocjach i budowanie na tej podstawie poczucia zagrożenia, w celu wzbudzenia jeszcze większej nienawiści do osób o odmiennych poglądach.

Jest tego znacznie więcej z obu stron i postaram się kolejne złe cechy w miarę możliwości dopisywać.

Być może, gdyby pewnego pięknego dnia obie strony wstrzymały się od stosowania takich tanich nieuczciwych sztuczek - w Polsce byłoby o wiele spokojniej i wielu obrzydliwych sytuacji możnaby uniknąć. W końcu wszyscy jesteśmy Polakami.


Nie jesteś patriotą! Ja też nie.

Zwolennicy prawej strony sceny politycznej mają często tendencję do nazywania siebie patriotami. Są z tego faktu zwykle bardzo dumni. Zawsze mam mieszane uczucia, gdy widzę / słyszę takiego delikwenta określającego siebie w ten sposób. Moim zdaniem nazywać siebie patriotą to trochę tak, jakby mówić o sobie: "Zasługuję na laury" , "Zasługuję na medal" , "Jestem wielkim człowiekiem" . Brzmi to po prostu bardzo bardzo nieskromnie, i przez to też trochę komicznie. Uważam, że to historia ma za nas ocenić czy jesteśmy patriotami. Nasze życie i działania dla dobra Polski mogą zostać w przyszłości ocenione przez historyków jako patriotyczne lub nie. Samemu nadawać sobie tytuł patrioty, to trochę tak jakby samemu przyznawać sobie medal za jakieś zasługi.

Druga sprawa, co to oznacza dla Ciebie być patriotą? W czasie pokoju można po prostu żyć zgodnie z obowiązującym prawem, płacić podatki, promować Polskę za granicą, pielęgnować polskie tradycje i polski język. Uczestniczyć w uroczystościach związanych z polską historią. Można też aktywnie działać dla dobra Polski biorąc się za politykę. Wtedy dopiero, po wielu latach ciężkiej pracy dla dobra ojczyzny, albo dopiero po Twojej śmierci - historia oceni Twoje czyny i masz wtedy szansę zostać patriotą.

Tak ja to widzę.

Prawda jest taka, że nie zależnie od tego co robisz - czy bijesz muzułmanów na ulicy, czy nosisz koszulkę z symbolami Polski,czy bierzesz aktywny udział w polityce, czy też po prostu żyjesz uczciwie i płacisz podatki - To nie do Ciebie należy ocena Twoich czynów jako patriotycznych (lub nie). Pogódź się z tym!